Rodzina JBM – MJ700, MJ800 i MJ900

Tak wygląda MJ700:

JBM MJ700 headphones

Tak MJ800:

A tak MJ900:

Stanowią obecną linię produktów nowego chińskiego producenta (?) słuchawek, firmy JBM. Jeden z modeli niedawno opisałem na zabrzmij w krótkiej recenzji. MJ800, duma Inszego, ich odkrywcy, podbija serca kolejnych zdumionych właścicieli. Ale nie jest odosobnionym przypadkiem. To nie wybryk jak Aurvana Live w ofercie Creativa, a element bardzo udanej gamy.

Pierwsze dwie pary są średniej, lub może nawet dużej wielkości słuchawkami dokanałowymi, które dzielą identyczną konstrukcję w obudowach TDK serii Clef. Ostatni model natomiast odróżnia się miniaturowymi gabarytami i jednoprzyciskowym pilotem z mikrofonem przyjaznym z iPhonem.  Pomimo podobieństw żadne nie ma nic wspólnego ani z TDKami ani z Philipsami SHE9000 pod względem dźwięku ani ogólnej jakości.
Dla całej trójki regułą jest taki sam kabel, a wyjątkami są niektóre egzemplarze siedemset i osiemsetek, sprzedawane nieco taniej, które mogą być zakończone wątłym, pospolitym przewodzikiem. Egzemplarz MJ800 pokazany na zdjęciach posiada właśnie taki nieimponujący ogon. Wspomniany na początku standardowy kabel – gruby i gumowy jest jedną z najlepszych cech JBMów, dlatego wg mnie warto upewnić się przy zakupie, że otrzymamy właściwą wersję.

JBM MJ900 strong eraphone cable

Z drugiej strony przeszkadzało mi to, ze był jednak dość ciężki, łatwo się plątał i dokuczliwie przenosił dźwięki ocierania sie, co nie doskwierało mi w takim stopniu z cieńszą wersją. No ale  tak na prawdę problem taki rozwiązuje najprostsza żabka, której co prawda nie dołączają do zestawu, ale można ją znaleźć w innych modelach, np. Awei ES-Q3. Co warto wspomnieć – części, które wyglądają tutaj na metalowe są w rzeczy samej wykonane z aluminium.
A skoro już zahaczyliśmy o akcesoria dodane do słuchawek,  dostaniemy pospolite i praktyczne twarde etui, typowe chińskie gumki i… małą płytkę z programem do wygrzewania sprzętu audio. I mimo, że jestem sceptykiem w tej kwesti, to muszę przyznać, że JBMy wygrzewania potrzebują, chociażby po to, żeby nie odstraszyć pierwszym wrażeniem. No, ale przesadzać nie będę, osobnego programu do tego nie potrzebuję i nawet krążka nie ruszałem.

MJ700 i 800 to najzwyklejsze, poczciwe korki. Łatwo je się łapie i zatyka nimi uszy, ale nie zapomni się, że tam są, a już w ogóle nie da rady z nimi położyć się na boku. Fajnym dodatkiem mogą być miękkie tipsy z innego zestawu, bo standardowe, o ile trwałe i stabilne, to jednak rozpychają się niepotrzebnie mocno. Nie powoduje to fatygi, ale do niezbędnych wrażeń nie należy.
Używanie MJ900 jest inne. Są maleńkie i gdyby nie ciężki kabel, to kwalifikowałyby się na najwygodniejsze słuchawki jakie pamiętam. Z bardziej miękkimi tipsami wygoda używania wzrasta fantastycznie, przez co można je nosić godzinami bez przerwy, lub nawet oprzeć skroń na poduszce.

Lepszej jakości gumki mogą również poprawić tłumienie zewnętrznego hałasu. A to dlatego, że izolacja na chińskich końcówkach, mimo dobrej przyczepności nie zawsze jest idealna, a to może być dość istotne, bo JBMy dają możliwość izolacji co najmniej dobrej, zaskakująco przy ich wentylowanej budowie. W moim przypadku warto było kombinować.

JBM earphone size comparison

Wreszcie o dźwięku. Jak wspomniałem na początku pierwsze dwie pary z gromady dzielą jednakową konstrukcję, prawdopodobnie głośnik i najwyraźniej niemal,  jeśli nie –  zupełnie identyczny dźwięk. Są najbardziej neutralnymi dokami do 300zł o jakich wiem. Ich charakter waha się pomiędzy neutralnością a minimalnym ociepleniem w zależności od tipsów i innych warunków. Balans instrumentów jest tak dobry jak to mogę sobie wyobrazić. Ani perkusja, ani wokal nie są wysunięte do przodu. Nie są analityczne ani suche, a sposób w jaki prezentują dźwięk jest prosty, płynny i organiczny. Środek jest barwny ale nie podkolorowany, bas pozostaje niepodbity, ale górze mimo, że grającej na równi z resztą, jednak brakuje wybrzmiewania. Jest po prostu za mało otwarta, co można zauważyć po pary godzinach słuchania. Niskie tony grają za to dość liniowo i przeciętnie głęboko.
Początkowe wrażenie jakie wywarł MJ800 było szokiem zważywszy na to, że ostatnio przywykłem do dźwięku słuchawek za mniej niż dwieście złotych, który to poziom JBMy pod pewnymi względami przewyższają. MJ800 i 700 tworzą bogaty obszar odgłosów który rozrasta się nieznacznie poza obręb, w  którym się go spodziewamy. Są takie modele pchełko-doków jak Sony MDR-EX85, albo Brookstone, których dźwięk jakby dobiega nas z zewnątrz, z lotnym wrażeniem otwartej przestrzeni, co robią kosztem izolacji, a dokładnie jej braku. JBMy za sprawą jakiejś magii dają nam namiastkę tego sposobu grania, nie poświęcając jednak tłumienia.
Do tego słuchając na JBMach nie zdarzyło mi się wyłapać żadnych błędów kompresji mp3, szumów, czy wyolbrzymiania wad nagrań w postaci kłujących sybilantów. One po prostu takie niuanse wygładzają. Nie są przez to oraz przez ich transparentność ani wyjątkowo dobre, ani upierdliwe pod żadnym względem. To jedne z najbardziej uniwersalnych słuchawek, które podobają się osobom słuchającym różnorakich gatunków, a zwłaszcza dobrego wokalu, rockowych gitar instrumentów akustycznych i wciągających melodii. Przy tym mają wystarczająco mocy, żeby  podkreślić beat jak należy.
Jak na ironię ta transparentność sprawia, że są MJ800 i 700 są słuchawkami dla osób, które twierdzą, że słuchają muzyki a nie sprzętu. Jako zapalony fan takiego naturalnego brzmienia długo mogę jeszcze się nad nim rozpisywać, ale fakt faktem, że po pewnym czasie zabrakło mi pewnych niedoskonałości, wyraźniejszego charakteru innych słuhawek. Nawet takich o słabszej jakości dźwięku, czyli poniżej półki AKG K370, albo SoundMagic E10, na których poziomie grają właśnie JBM

MJ900 charakteryzuje pewne podobieństwo do swojego większego rodzeństwa przez gładkość i precyzję brzmienia. Większe różnice miedzy nimi to na pewno nieco podbity i pogłębiony bas oraz zamknięta prezentacja. Średnie tony są pełne i ciepłe, ale z rzadka, bo z rzadka sybilują dość nieprzyjemnie na określonych albumach. Góra generalnie mnie nie przekonuje. Czasami wydaje się być jej za mało, albo że jest zagłuszana przez wyższe partie wokalne. Ogólnie brakuje dziewięćsetkom trochę do więksych braci, przez brak tej niewielkiej, ale przyjemnej otwartości brzmienia, oraz wszechstronności, choć wciąż oferują granie co najmniej dobre, a do mocarnej muzyki elektronicznej po prostu lepsze od MJ800 i 700.  Do tej pory próbowałem parę razy zequalizować ich wady, ale w rezultacie dochodziłem do wniosku, że tylko psuję ich charakter.  Tak więc pomijając narzekanie – one i tak grają lepiej niż słuchawki w ich cenie. Nawet te sprawdzone i polecane.

Na koniec warto przyznać, że  JBM, podobnie do innych chińskich marek z moich recenzji nie dadzą nam wrażenia luksusu, pasji, lub chociaż troski o swoje produkty. Cały zestaw nie przemawia dbałością o detale, lub hojnością akcesoriów fajniejszych od właściwego produktu, do czego przyzwyczaiła nas zachodnia kultura handlu. Użyte materiały są świetne, ale wykończenie niepełne. W końcu skradziony wygląd powoduje u mnie wstręt. Ale gdy już  przestaniemy się wczuwać w rolę konsumenta, a zaczniemy być użytkownikami, JBMy są po prostu rewelacyjne.

Galeria

Comments
2 Komentarze to “Rodzina JBM – MJ700, MJ800 i MJ900”
  1. Mariusz pisze:

    gdzie najtaniej dostanę MJ900 ?

Dodaj komentarz